poniedziałek, 10 marca 2014

Zbędna chemia w żywności. Moje smutne obserwacje i recenzja książki "E213. Tabele dodatków i składników chemicznych czyli wiesz co jesz"

Ten post  z założenia miał być recenzją książki "E213. Tabele dodatków i składników chemicznych czyli wiesz co jesz". Jako, że opętała mnie wena twórcza, wstęp jest dosyć długi, więc zainteresowanych tylko i wyłącznie recenzją odsyłam na dół:)



Mam wrażenie, że producenci żywności coraz bardziej kpią z nas- konsumentów. Coraz częściej czytając skład jakiegoś produktu, przecieram oczy ze zdumienia. Dobre, tradycyjne, znane od pokoleń produkty zamieniają się w mieszaninę substancji chemicznych, a zakupy przypominają mało śmieszną zabawę - czy uda się nas (konsumentów) przechytrzyć?
   Czy naprawdę kupując wyglądającą niezwykle zdrowo, ciemną bułkę, obficie obsypaną różnorodnymi ziarnami, powinnam zakładać, że jednym z jej składników jest cukier? Po miejscu na którym był umiejscowiony na liście składników, mogę śmiało stwierdzić, że było go całkiem sporo. Nie będę wspominać o dodatkach chemicznych, które, również znalazły się na liście składników. A przecież śmiało można założyć, że ciemne pieczywo kupują osoby, dla których zdrowe odżywianie jest dość ważne, na pewno nie kupują ciemnej, pełnoziarnistej bułki ze świadomością, że piekarz dosypał do niej cukru!
   Czy naprawdę nie da się wyprodukować szynki z kurczaka nie zawierającej cukru? Albo syropu glukozowo- fruktozowego? Po przeglądnięciu kilkunastu, a może i kilkudziesięciu rodzajów szynki z kurczaka, dochodzę do wniosku, że nie.
   Gdzie podział się stary, dobry chrzan, którego lista składników składała się z trzech pozycji i żadna nie nazywała się e- coś tam?
   Apogeum mojej wytrzymałości było wędzone udko kurczaka, które oprócz owego kurczaka zawierało difosforany, trifosforany, białka sojowe i wieprzowe, karagen, glukozę, izoaskorbinian sodu, wzmacniacz smaku- glutaminian sodu, a na dokładkę azotyn sodu! Naprawdę zatkało mnie, gdy pomyślałam czym może być nafaszerowane niewinne, wędzone udko z kurczaka, a i tak byłam pełna obaw, czy postać wędzona nie jest przypadkiem jego drugim życiem.
   Mogłoby się wydawać, że postęp technologiczny zmienia nasze życie na lepsze- kobiety mogą opuścić kuchnie i wspinać się po szczeblach kariery, a żywieniowe potrzeby rodziny zaspokoją supermarkety. Okazuje się jednak, że wiąże się to z ryzykiem przypadkowego spożycia całej tablicy Mendelejewa.
   Czy można się przed tym ustrzec? Jak najbardziej- wystarczy wstać przed świtem, by upiec ilość pieczywa, która zaspokoi zapotrzebowanie całej rodziny, po pracy zabrać się za pieczenie wędlin, tarcie chrzanu, przy okazji zabierzmy się za produkty nabiałowe. W ogrodzie pomiędzy ekologicznym ( czyli zwykłym) ogródkiem, a kurnikiem wybudujmy małą, przydomową wędzarnię. Brzmi tragikomicznie, ale niedługo każdy, dla którego ważne jest zdrowe odżywianie, będzie do takich działań zmuszony.
   Naprawdę nie mam obsesji na punkcie ekologicznej żywności, myślę, że dzięki skończeniu takich,a nie innych studiów podchodzę do tematu dość racjonalnie. Wiem czemu służą dodatki technologiczne, wiem, że w pewnym stopniu służą nam- wymagającym konsumentom. Wiem też, że nie każda substancja chemiczna dodawana do żywności jest szkodliwa dla zdrowia. Ale nie potrzebuję wzmacniaczy smaku w wędzonym kurczaku, cukru w pełnoziarnistym pieczywie i szynce.
   Jak w tym wszystkim ma się nie pogubić zwykły konsument, który chce żywić siebie i swoją rodzinę bez zbędnej chemii? Czy ma odrzucać wszystkie produkty zawierające wyjątkowo podejrzaną literę E?
  Wśród licznych pozycji dotyczących żywienia, które bardzo lubię czytać,  znalazłam coś naprawdę wartego uwagi:
"E213. Tabele dodatków i składników chemicznych czyli wiesz co jesz"

   Jest to mała, poręczna i genialnie skonstruowana książka, której autorem jest Bill Statham. Mieszkający w Australii naukowiec, pisarz i wydawca od lat zajmuje się szerzeniem oświaty zdrowotnej, w szczególności zainteresowany jest wpływem syntetycznych związków chemicznych na zdrowie człowieka. W trakcie pracy z pacjentami ( autor zajmuje się homeopatią), Bill Statham doszedł do wniosku, że chemia zawarta w żywności, a także w kosmetykach, może nasilać objawy wielu chorób. Pacjenci, którzy ograniczali związki chemiczne w swoim życiu, najczęściej doświadczali poprawy stanu zdrowia.
   Marzeniem autora było wydanie książki wielkości karty kredytowej, jednak liczba dodatków do żywności uniemożliwiła realizację tego pomysłu.
  Książka przeznaczona jest zarówno dla osób, które dopiero zaczynają interesować się składem żywności, jak i dla zaawansowanych, nikt nie jest przecież w stanie zapamiętać kodu E dla każdej substancji chemicznej dodawanej do żywności ( a wiedzę na pewno warto sobie odświeżać).
   Na początku książki znajduje się lista kodów e, uporządkowanych od numeru najmniejszego do największego. Dzięki temu możemy poznać nazwę każdego dodatku, a następnie wyszukać go w tabeli zawierającej wszystkie substancje w kolejności alfabetycznej. Już na pierwszy rzut oka, wiadomo czy nasz dodatek jest bezpieczny.


Autor podzielił składniki chemiczne na :
 - oznaczone zielonym kolorem czyli bezpieczne i/ lub pożyteczne (dodatkowo oznaczone dwoma uśmiechniętymi buźkami) oraz bezpieczne dla większości ( oznaczone jedną uśmiechniętą buźką)
- oznaczone żółtym kolorem czyli takie, przy których zalecana jest ostrożność
- oznaczone czerwonym kolorem z jedną smutną buźką czyli takie, których lepiej unikać oraz z dwoma smutnymi buźkami, oznaczającymi substancje niebezpieczne dla zdrowia człowieka.
   Przy każdej substancji znaleźć można krótki opis. Informacje w nim zawarte dotyczą produktów, w których najczęściej można spotkać daną substancje, krótki opis skutków jakie może wywołać jej spożywanie, jej funkcje w technologii żywności (np. czy jest to stabilizator/ wzmacniacz smaku/ konserwant) oraz ewentualne inne nazwy pod jaką występuje.
   Jestem bardzo zadowolona z zakupu tej książki. Myślę, że jeżeli mamy na uwadze nasze zdrowie, warto wiedzieć z jaką chemią stykamy się robiąc codziennie zakupy. Z drugiej strony ta książka niesie pewien spokój, zwłaszcza osobom szczególnie wyczulonym na punkcie dodatków chemicznych. Dzięki niej wiemy, że nie wszystkie substancje dodawane do żywności są złe, a niektóre mogą być wręcz pożyteczne.
   Książka została wydana przez Wydawnictwo RM, a jej okładkowa cena wynosi 24,90 zł
   Moja ocena: 5/5

    A Wy możecie mi polecić jakieś ciekawe lektury dotyczące żywienia? Obecnie jestem w trakcie czytania książki " Dieta bez pszenicy" Williama Davis'a i również postaram się opisać moje wrażenia na blogu:)

                                                          
 

24 komentarze:

  1. Dobrą "sałatką do picia" niezawierającą E jest zielona, nieprzetworzona yerba mate green. Dostarczy mnóstwo energii i witamin oraz dostarczy energii. Polecam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam.
    Zgadzam się z przedmówcą :) Kupując Yerbe o nazwie Mate Green Detox chciałem sprawdzić, czy rzeczywiście jest ona taka "naturalna" i bardzo pozytywnie się zaskoczyłem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Polecam książkę: "Zamień chemię na jedzenie"

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że warto takie rzeczy wiedzieć. Ja staram się dokładnie zapoznawać z różnymi produktami, tak żeby nie zawierały w sobie chemii, lecz wartościowe składniki. Wiedząc w dodatku w jakich produktach znajdziemy przykładowo węglowodany, a w jakich przykładowo białko tym bardziej możemy zadbać o siebie. Także to jest super.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przy zdrowej i lekkostrawnej diecie oraz regularnych ćwiczeniach w końcu mozna osiągnąć wymarzoną sylwetkę. Trzeba być konsekwentnym i nie poddawać się. Oprócz spacerów warto wykonywać ćwiczenia rozciągające. Nie są męczące a wysmuklaja sylwetkę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie tak naprawdę bardzo dużo dały spacery, chociażby codziennie po godzinie. Kiedy dodatkowo wprowadziłam do tego ćwiczenia na siłowniach plenerowych, to efekty były jeszcze lepsze. Także jak widać, ruch jest bardzo ważny w naszym życiu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Odpowiednia dieta i ćwiczenia to sukces. Ja długo walczyłam ze sobą by się zmotywować chociażby do ćwiczeń, bo byłam leniwa :D ale odkąd jestem na diecie pudełkowej z koleżanką, to obie codziennie ćwiczymy, biegamy, zawsze to jestem z koleżanką a nie sama.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie mogę sobie wyobrazić , jak mogłem kiedyś tak nierozsądnie podchodzić do tematu żywienia. Teraz wiem, że większość moich problemów ze zdrowiem było spowodowane złym podejściem do jedzenia. Na szczęście po regularnych wizytach u dietetyka w klinice Multimed, zaczęłam zauważać co do tej pory robiłam źle :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawe informacje zawiera Twój blog.

    OdpowiedzUsuń
  10. Niestety, ale chemii w jedzeniu jest coraz więcej dlatego jak ja już robię zakupy to wolę wydać więcej, ale mieć pewność, że na 100% jem zdrowo i Wam też tak radzę.

    OdpowiedzUsuń
  11. To smutne, ale prawdziwe. Niestety w jedzeniu z dnia na dzień pojawia się coraz więcej chemii...

    OdpowiedzUsuń
  12. Dlatego ja zawsze czytam etykiety zeby nie wybierac tych produktow w ktorej tej chemii jest najwiecej. Dbajmy o swoje zdrowie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Informacje są bardzo ciekawe. Przykuły moją uwagę.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie tylko w jedzeniu jest chemia ale również w przeróżnych kosmetykach. Dlatego też warto kupować naturalne kosmetyki np. z konopi. Na stronie https://konopnymarket.eu/ znajdziecie sklep z takimi kosmetykami.

    OdpowiedzUsuń
  15. Coraz więcej jest chemii w jedzeniu, a przez to psują się też nasze zęby. Dlatego też warto rzucić okiem np. na https://www.klinikastomatologiczna.com.pl/ i wybrać się na kontrole uzębienia.

    OdpowiedzUsuń
  16. Według mnie takie informacje mogą się przydać.
    _____
    https://ecoandfit.pl/

    OdpowiedzUsuń
  17. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo fajne informacje. Czekam na kolejne.

    OdpowiedzUsuń
  19. Interesujący blog. Zawiera ciekawe informacje.

    OdpowiedzUsuń
  20. Wpis zrobił na mnie wrażenie tak jak cały blog.

    OdpowiedzUsuń
  21. Ciekawe informacje. Na pewno z nich skorzystam.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...